Czasy zmieniają się nie do poznania. O ile dekadę temu mało kto zwracał uwagę na model monitora (liczył się fakt, aby nie był on kineskopowy), o tyle dziś mamy do wyboru setki produktów, które wpływają na komfort z użytkowania komputera. Na rynku dostępnych mamy ekrany w różnych przedziałach cenowych. Możemy kupić monitor za 200 złotych, a możemy się szarpnąć i wydać ponad 1000 złotych. W tym artykule szarpać się nie będziemy, tylko udowodnimy, że nie warto oszczędzać na monitorze.
Wady tanich monitorów
Uszczypliwi powiedzą, że największą zaletą tanich monitorów jest fakt, że są tanie. To w zasadzie jedyna ich zaleta: gdyż porównując ją do szeregu wad mamy obraz urządzenia, którego nie powinniśmy użytkować. Spójrzmy na producentów tanich monitorów. Są to zazwyczaj małe firmy, które zapewne nie bazują na podzespołach atestowanych. Niestety, ale większość tanich monitorów może trwale uszkodzić wzrok, gdyż ich powłoki składają się z przezroczystego plastiku, który odbija więcej, niż 30% światła słonecznego.
Nie oszczędzaj dla oszczędności
Jeśli chcemy oszczędzać tylko dla idei, to nie powinniśmy interesować się zakupem monitora. Mając do wydania chociażby 250 złotych można nabyć bezpieczne ekrany, na przykład monitory Fujitsu (http://www.kuzniewski.pl/k2467,monitory-fujitsu.html). Azjatycka marka coraz odważniej reklamuje się na rynku i oferuje produkty naprawdę solidne. Model L21T z klasy standard dostępny jest za mniej, niż 500 złotych.
Dlaczego nie warto oszczędzać na monitorze?
Monitor nigdy nie będzie bezpieczny dla naszego wzroku, dlatego należy inwestować w modele, które mają powłokę antyrefleksyjną. Odradzamy zakup monitorów, które kosztują 100 – 150 złotych, bo zastanówmy się – jaki musiał być faktyczny koszt stworzenia tego monitora, skoro kosztuje on tak mało? Często sama matryca to wydatek rzędu 150 – 200 złotych (standardowa o przekątnej 15′). Choroby oczu są trudne do wyleczenia, dlatego szkoda marnować wzroku dla kilkuset złotych oszczędności.