Toughbook – czołg wśród laptopów

Jest wielki, ciężki, wygląda jak solidna teczka. Kojarzy się z pierwszą, nieporęczną generacją komputerów przenośnych. Co jest w nim takiego, że chcesz go mieć i to nawet za słoną cenę? Mowa o laptopach Panasonic z serii Toughbook. Najnowszy z niej jest potężny CF-31 (zobacz zdjęcia) z procesorem Intel Broadwell. Maszyna ma bardzo dobre parametry i udźwignie nawet najnowsze programy do obróbki grafiki, nie to jednak jest jej największą zaletą.

Jeśli nadejdzie apokalipsa, Toughbook pewnie ją przetrwa i stanie się obiektem pożądania

fot. panasonic.com

Toughbooki są przede wszystkim ciężko opancerzone. Walizka ze stopu aluminium z magnezem może być wożona w bagażniku samochodu terenowego. Testy wykazały, że można ją również ciągnąć za samochodem lub przejechać po niej, nie powodując uszkodzenia. Producent w ramach reklamy zorganizował kilka widowiskowych testów. Obudowa jest tak twarda, że możliwe jest, iż kiedyś laptop tego typu uratuje właściciela przed kulą.

Drugą zaletą jest bateria. W walizce zmieścił się całkiem spory akumulator. W poprzednich modelach pozwalał on na 11 godzin nieprzerwanej pracy. Najnowszy ma działać 18 godzin zanim trzeba będzie podłączyć go do prądu. To już bardzo dużo. Pełne dwa dni pracy, bez ładowarki.

Można powiedzieć, że Toughbook jest czołgiem z dużym zapasem paliwa.

Komu potrzebny Toughbook?

Jeśli nadejdzie apokalipsa, Toughbook pewnie ją przetrwa i stanie się obiektem pożądania. Na razie jednak na masową katastrofę się nie zanosi. Laptopy produkowane są w raczej niedużych seriach. Liczba potencjalnych odbiorców jest również ograniczona przez wysoką cenę. Wybierają go głównie ludzie pracujący w terenie – mistrzowie fotografii, podróżnicy, organizatorzy i uczestnicy wydarzeń związanych ze sportami ekstremalnymi. Są też wyposażeniem pojazdów specjalnych, w których zapewniają miedzy innymi łączność, w czym pomaga wbudowany modem bezprzewodowy.

Oczywiście Toughbooki mają też swoich fanów wśród osób, które nie lubią pieścić się ze swoim sprzętem, ani wpadać w desperację gdy zapomną ładowarki. Wydatek rzędu 15 – 20 tys. zł można wówczas uznać za ekstrawagancję, ale jeśli kogoś stać, dlaczego nie miałby zainwestować we wszystko odpornego, pancernego laptopa?